Poczerniały Anioł
  Interludium I ~odrodzenie po raz wtóry~
 
Nazywam się Victor Delacroix. Właśnie po raz drugi dane było mi się odrodzić, czyli ogółem zaczynam już trzeci żywot. Nie wiem, co dokładnie różni mnie od innych ludzi, którzy umierają raz, a potem nigdy już nikt ich nie ujrzy. Wiem natomiast, co musiało się stać, żebym odrodził się tu i teraz, a także jaką niesie to ze sobą cenę.

Przed moją drugą śmiercią pozwoliłem, aby rzucono na mnie starożytne zaklęcie, którego formułę moi doradcy odnaleźli w jednej z najstarszych ksiąg Klasztoru Św. Ofelii. Zaklęcie to miało w momencie śmierci mojego ciała rozszczepić moją duszę na dwie części i umieścić je w dwojgu ludzi. Gdyby kiedyś ludzie owi spotkali się i doszłoby do świadomego przyzwania jednej części przez drugą, wówczas doszłoby do połączenia.

W tym miejscu pozwolę sobie na dokładniejsze wyjaśnienie tego mechanizmu. Każdy kawaler Klasztoru Św. Ofelii posiada zaklęty w duszy magiczny miecz. Mój, cały czarny, nosił nazwę Króla Kruków. Właśnie tego miecza używałem w walce przez całe swoje życie, zarówno pierwsze, jak i drugie. Miecz ten z racji bycia zaklętym w mojej duszy, stał się moją częścią tak dalece, że bez niego jestem dosłownie niekompletny. Nie posiadam części cech charakteru, wspomnień i tak dalej.

Zaklęcie polega na rozszczepieniu zasadniczej części duszy i miecza. Część główna umieszczana jest w duszy losowo wybranego mężczyzny, natomiast miecz kończy w duszy podobnie dobranej kobiety. Oba elementy trafiają do podświadomości żywicieli i w pewnym momencie dochodzą do głosu. Jeżeli w życiu danych żywicieli nie dojdzie do ich spotkania, skazy w podświadomości przechodzą na następne pokolenie, lub, jeżeli danemu osobnikowi przyjdzie umrzeć bezpotomnie, do najbliższego potencjalnego żywiciela.

Ja miałem to szczęście, że po ponad 500 lat od mojej drugiej śmierci mój męski żywiciel dość szybko pojął, co ma w sobie i jaki to ma potencjał. Kobieta, która miała zaklety w podświadomości miecz, odrzuciła go, jednak pewnego dnia stanął na progu jej domu i w jakiś sposób przywołał miecz do siebie. Wyrwanie fragmentu duszy bez wątpienia wywołało nieprzyjemne następstwa w umyśle i ciele kobiety, jednak jeżeli idzie o mężczyznę... po prostu przeistoczył się we mnie.

Ma to swoje efekty uboczne. Dysponuję całością wspomnień z życia żywiciela męskiego. a także częścią jego odczuć, mam nawet czasem nieodpartą chęć odezwać się do jego matki - mamo! Nie kłóci się to jednak z moją psychiką, czy odzyskanymi wspomnieniami - to po prostu tak, jakbym odzyskawszy pamięć, nie zapomniał, co robiłem w okresie amnezji.

Inaczej ma się rzecz ze wspomnieniami, które uważam za obce. Nie są moje, nie należą też do mojego żywiciela męskiego - pozostaje jedna, jedyna możliwość, że odzyskując miecz, otrzymałem też coś ekstra, czego sobie nie życzyłem. Co prawda tutaj nie mam kompletu wspomnień, ledwie kilka obrazów, jednak to, co czasem widzę, jak przypomnę sobie te sceny, napawa lękiem.

Na przykład coś takiego: czuję własną kruchość, jak nigdy dotąd. Wszystko mnie boli, mam zawroty głowy, a jedyna myśl, to uciekać! Biegnę ulicą po nocy, ze mną jakieś małe dziecko - moje? Nie, żywicielki miecza - poprawiam się w myślach. Ostatnie, co pamiętam, to ściana kiosku i twardość chodnika. Potem ciemność. I jeszcze wspomnienie tego strasznego człowieka...

Wiem, że ten koszmar będzie mnie długo nawiedzał. Jednak coś czuję w kościach, że nie mam czasu się nad tym zastanawiać. Znajduję się w cudzym mieszkaniu, a jego właścicielka wydała nie lada okrzyk, jak żywiciel wyrywał z jej duszy Króla Kruków, po czym sam zaczął krzyczeć, gdy przeistaczał się we mnie.

Pora stąd znikać.
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 1 odwiedzający (1 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja